Witam,
około 6 letni owczarek niemiecki (pies) u moich dziadków na wsi ma poważne problemy skórne już od dłuższego czasu. Wcześniej były problemy z uszami (jakieś zapalenie, zbierało się dużo woskowiny a pies ciągle trzepał głową) i również był problem z wyleczeniem tego. Niestety ja sam nie mam 18 lat, najbliższe miasto jest dosyć daleko a mentalność ludzi na wsi jest taka że nikt tego psa nie weźmie do żadnego prawdziwego weterynarza, bo ani nie ma kto jak przewieść ani nikt nie chce za to za dużo płacić. Uszy leczone były w sumie u 2 weterynarzy, takich którzy przyjeżdżają na miejsce (są to bardziej weterynarze od zwierząt pokroju krowy itd. a nie psy). Pierwszy sprzedał jakiś specyfik do smarowania uszu który był dosyć drogi, ale po wysmarowaniu całego nic nie pomogło. Drugi na początku również dał jakiś specyfik do płukania uszu i zastrzyki z antybiotykiem, po których pies trochę ożył ale specyfik dalej nie pomógł, w końcu gdy usłyszeliśmy że w uszach psa słychać "chlupanie" gdy trzepał głową powiedzieliśmy to temu weterynarzowi a on dał nam jakiś przezroczysty lek (woda) którą trzeba było rozmieszać z maścią na oparzenia, wychodziła z tego taka biała dosyć gęsta woda. Kazał wstrzykiwać psu głęboko do ucha, po kilku tygodniach faktycznie psu pomogło, teraz z uszami jest spokój. Już wtedy pies również miał problemy ze skórą, ale jeszcze nie tak duże. Od psa było czuć taki odór, sierść była (i jest) matowa i taka jakby "tłusta", dotykanie jej nie jest przyjemne a potem cała ręka śmierdzi. Wtedy weterynarz polecił kąpać psa z użyciem mydła siarkowego, co robiliśmy ale pomagało to dosłownie na kilka godzin po wymyciu a potem pies dalej śmierdział. Teraz choroba psa pogorszyła się tak, że na tylnej części grzbietu ma trochę wyłysiały plac i jest tam pełno strupów, są nawet takie jakby wyżarcia w skórze, a gdy pies zdrapuje sobie strupy potwornie leje się z nich krew. Cała skóra na grzbiecie w tym rejonie była pokryta paskudnym łupieżem, duże płaty odchodził od skóry. Reszta ciała jest nawet okej, jedynie na tylnich łapach pod sierścią widać takie zaczerwienienie, i pod pachwinami. Zapomniałem też dodać, że pies na brzuchu ma od bardzo dawna dwie narośle (tak jakby sutki), jedna ma wielkość kilku centymetrów i jest miękka. Weterynarz powiedział że jest to niegroźne.
Wracając do problemu skóry, wet zalecił kąpać psa mydłem szarym, co robię ale tylko gdy jest w miarę pogoda ponieważ psa nie ma jak wykąpać w środku a nie chce by jeszcze bardziej zachorował. Wyszorowałem mu grzbiet by pozbyć się łupieżu. Czasem w różnych miejscach (np na udzie) robił mu się strupki ale po posmarowaniu np. maścią na łuszczyce lub po prostu z czasem one schodziły.
Jestem jedyną osobą która próbuje tego psa uratować, wszyscy najchętniej by go uśpili. Nie mam ani możliwości ani pieniędzy by zawieść go do poważnej kliniki, więc jestem zdany tylko na domowe sposoby. Smarowałem mu te rane na grzbiecie kitem pszczelim, co pomaga w gojeniu ale już go nie mam i nie mam czym smarować. Do jedzenia dodawałem mu trochę octu jabłkowego (wyczytałem to wszystko na internecie)
Mógłby mi ktoś pomóc zdiagnozować co to dokładnie jest? Na skórze nei zauważyłem żadnych robaków/glizd. Żaden z weterynarzy jednoznacznie nie określił co to jest.
Możecie polecić mi jakieś (w miarę możliwe do uzyskania) domowe medykamenty który by mu mogły pomóc? Jestem pewien że chorobę trzeba leczyć od środka i z zewnątrz, na internecie czytałem coś o mieszance czosnku z cytryną odstawioną na noc do smarowania.
Bardzo proszę o pomoc, komentarze typu "pies musi trafić do weterynarza" nic nie pomogą bo ja po prostu nie mam jak tego zrobić, a tam tego psa prędzej by uśpili niż wydali setki złotych na leczenie.
Z góry dziękuję.