Na wstępie chciałem wam podziękować za zainteresowanie się temate.
W sumie to dowiedziałem się jak na razie tyle, że bez dobrego behawiorysty się nie obejdzie.
Czy pies tak samo zachowuje się na swoim terytorium wobec obcych?
Nie, wygląda to całkowicie inaczej niż na spacerze. Jeżeli przychodzą do nas znajomi, zamykam psa w pokoju. Jeżeli już wszyscy siądą sobie wygodnie w fotelach, pies zostaje wypuszczony. Szczeknie ze dwa razy, obwącha i można rozmawiać przez cały czas, bo po prostu siądzie sobie np. na kanapie i obserwuje uważnie.
Jak reaguje na inne zwierzęta?
Podchodzi do wszystkich zwierząt bardzo przyjaźnie, chociaż niepewnie (o co mi chodzi? Widać, że ma braki w socjalizacji z innymi psami. Dlatego, że czasami jakby nie potrafiła odczytać ich zamiarów i lubi się przestraszyć gdy jakiś obcy pies szybko się ruszy). Czy to kot, czy zając, ze wszystkimi by się bawiła.
Czy na smyczy i puszczony wolno ma takie same reakcje czy są różnice?
Nie, chociaż podstawy są takie same.
Mianowicie wszystko wygląda pięknie i ładnie. Pies spaceruje sobie wśród ludzi, ale problem zaczyna się gdy widzi kogoś nietypowo ubranego (np. dzisiaj facet w kasku założonym na pół głowy), kogoś zachowującego się nienaturalnie (np. dzieci które wariują, albo kulejące, starsze osoby), gdy ktoś jest potężnej budowy, albo rowerzyści szybko przejeżdżający obok. - Co mam na myśli mówiąc problem. Po prostu zdarzy się jej na wyżej wymienionych szczeknąć raz, lub dwa (oprócz dzieci, tych jest jakby po prostu ciekawa). - Tylko i wyłącznie na smyczy.
Jeżeli zaś chodzi o spacery bez smyczy, to świat zewnętrzny ją nie interesuje (oprócz innych psów), nie podchodzi, nie zaczepia, nawet może blisko koło kogoś przejść, czy to rowerzysta, czy pieszy (biegaczy nie sprawdzałem). Problem zaczyna się dopiero wtedy, gdy ktoś się do mnie odezwie. Wtedy zaczyna swój pokaz wrzasku. Niezależnie od tego, czy jest na smyczy czy jest spuszczona.
Problem polega na tym, co w ogóle skłoniło mnie do tego by napisać tutaj o moim problemie, że chyba przestaje mieć nad tym kontrole. Zwykłe słowo "spokój", co wcześniej pomagało, teraz przestaje działać. Na smyczy w ogóle nie posłucha, jakby czuła się bardziej niepewnie, albo wręcz przeciwnie. Ja osobiście przestaje także odróżniać ludzi na których mogłaby tak zareagować. Czasem zdarzy się, że dziadek siedzący na ławce w parku cmoknie do psa, a ona się spojrzy i pójdzie dalej. Czasem jak jestem z nią wśród ludzi, to spuszczona biega i nie szczeknie na nikogo ani razu tylko zajmuje się własnymi sprawami (i można wtedy rozmawiać do woli), a czasem właśnie mi świruje jak wymieniłem wyzej.
Jedyne co zauważyłem to to, że do kobiet (na moje szczęście) raczej mniej stosuje tych swoich wrzasków - mowa tu o znajomych, bo obcemu nie przepuści.
BTW. mógłbyś polecić mi jakąś książke?