Ja bym jeszcze postarała się jednak nieco zredukować mu ilość bodźców. Z Twojego opisu wyłania się obraz zachowań, które mogą być oznaką silnego stresu. Psiak jest u Was jeszcze bardzo krótko. Weź pod uwagę, że pełna adaptacja psiaka do nowego domu jednak musi trochę potrwać. I że o ile Wy wiecie, iż szczeniak jest nowym członkiem Waszej rodziny, to on dopiero musi się nauczyć, że Wy jesteście jego nową rodziną, a nie jakimiś tam obcymi ludźmi. Nabieranie zaufania i poczucia bezpieczeństwa musi potrwać. Zdaję sobie sprawę, że zmniejszenie ilości bodźców w domu z dwójką dzieci może nie być takie łatwe, ale w końcu to już przecież nie są jakieś tam nieogarnięte maluchy - to już całkiem poważne dzieci, z którymi na pewno można się dogadać. Ja bym się starała robić tak, jak napisała Kamila - dużo zajęcia, przede wszystkim umysłowego na dworze; a w domu jak najwięcej odpoczywania, nienarzucania się psu, zajmowania się własnymi sprawami, gdy pies sobie odpoczywa. jeśli chodzi o te napady szajby w domu, to możecie zrobić tak, żeby psiak cały czas chodził po domu w obroży z podczepioną na stałe linką. Ta linka powinna być dość krótka, ale jednak trochę ciągnąca się po ziemi. Jak psiak ma napad szajby, to można tę linkę przydepnąć i w ten sposób, bez żadnego szarpania uniemożliwić mu skakanie na ludzi i gryzienie. Krzyczenie na psa w takich momentach nie ma sensu, bo tylko psa bardziej nakręca, a poza tym on jest wtedy tak pobudzony, że nawet nie jest w stanie reagować na jakiekolwiek komendy. Trzeba psiaka tak za tę linkę przytrzymać, aż trochę ochłonie i natychmiast jak zacznie łapać kontakt z człowiekiem, nagrodzić go pysznym gryzakiem, który będzie mógł sobie pożuć i w ten sposób rozładować resztę emocji. Rolę gryzaka może też pełnić kong załadowany jedzeniem i nieco zamrożony (chodzi o to, żeby psiak musiał się trochę napracować przy wydostawaniu jedzenia - taka "praca" bardzo psiaka wycisza). Oczywiście wszelkie takie gryzaki czy kongi należy wliczyć w psią dzienną dawkę żywieniową.