Deszcz mu kompletnie nie zaszkodzi, owczarki kochają wodę, kontroluj tylko okresowo uszy., czasami jak mają brudne + woda, i owczarek jest podatny potrafi wejść jakieś zapalenie. Warto np. na 2, 3 dzień po pływaniu tam zajrzeć.
Ale najważniejsze jest jak pisze Nanami, owczarek to jednostka stadna, stróżująca, pilnująca stada, pracująca.
Największa socjalizację i przywiązanie osiągniesz, jak będziesz go miał przy sobie, zabierał go ze sobą i robił z nim wszystko co możliwe.
W granicach rozsądku

oczywiście...
Kojec tylko jak musisz, wypuszczenie i przebywa z tobą. Jak nie chce wchodzić, wez mały kawałek kiełbasy, daj powąchać , zamknij w ręce i idź do kojca trzymając przed nosem, jak wejdzie uciesz się, daj nagrodę i zamknij, sypnij 10 ziarenek karmy. Za kaźdym razem wiąż to z komenda na miejsce, albo do kojca ale ciągle z tą samą.
Za 10 razem, jak weźmiesz kiełbase, sam poleci

- tylko musi przestawić swój sposób myślenia - nie kara tylko nagroda.
Pozostawienie go samopas na podwórku na dłuższą metę może też nie być dobrym pomysłem - będzie się nudził, a znudzony owczarek potrafi mieć różne dziwne pomysły. Może też zacząć nakręcać się na obcych, rowery samochody.... a totalnie po dłuższym okresie, może sprawić że jako przewodnik, właściciel będziesz dla niego zbędny i mało atrakcyjny. Bo nauczy się sam znajdować sobie fajne zajęcia.
Ares ma obecnie 13 miesięcy, i przebywa z nami w domu, ma wyznaczoną przestrzeń, ale w zasadzie każde wyjście, opuszczenie przestrzeni - jest z nami.
W odróżnieniu do wcześniejszego owczarka, NERONA który był częściowo w kojcu a częściowo w domu - róźnica jest ogromna.
W skrócie - jego poprzednik NERO, potrafił zwiać, nie czuł związania z grupą, na spacerach potrafił się oddalić bez zważania gdzie my jesteśmy, wypuszczony na ogród zajmował się swoimi sprawami nie przejmując się zbytnio gdzie jesteśmy lub co robimy.
Ares, obecny od małego chowany w "stadzie"- nigdy nie zwiał, wypuszczony za uliczkę, robi okrąg i wraca do nas na podwórko. Wypuszczony na ogród, ogrania swoje potrzeby, i wraca do nas pod drzwi balkonowe wpatrując się kiedy będzie mógł do nas dołączyć i położyć się blisko lub coś współnie porobić.
Na spacerze, spuszczony po komendzie biegaj, oddala się na nas 15 metrów, zawsze co kilka kroków spoglądając do tyłu,
najmniejsza zmiana naszego kierunku marszu powoduje błyskawiczną reakcję, zawrócenie w biegu i podążanie za nami.
To zalety, ale są też pewne minusy. Pierwsza tak jak piszesz, pies pozostawiany w określonych sytuacjach sam, słabo znosi rozłąkę - mało tego, potrafi szczekaniem dopominać się np. wpuść mnie, jestem pod drzwiami a nie z Wami
Druga to taka że na spacerach, kiedy jesteśmy całą grupą i jedna osoba odchodzi, potrafi urządzić mini scenę

ale jest to też do obejścia jak znajdziesz sposób.
Na tyle ile możesz, musisz go wyciągać z tego kojca, i robić z nim różne rzeczy które zmęczą go fizycznie, ale też psychicznie.
Zmęczony owczarek to szczęśliwy owczarek, chociaz piekielnie trudno je zmęczyć. Fajnie działa rozrzucenie karmy po trawniku, gdzie zamiast gotowca z miski musi się nachodzić, nawąchać, poszukać. (taka namiastka, polowanie - zdobycz = nagroda) Możesz też pobawić się w tropienie, znajdziesz mnóstwo filmików na YT, gdzie nawet małe 2 podejścia , 20 minut z nagrodą - jak juz załapie, a załapie szybko - zajmą i zużyją część wiecznie niespożytej energii, skuteczniej niż bieganie.
Wszystkie rzeczy które mu "za młodu" pokażesz spowodują że będzie bardziej "normalny" i zaprocentują w przyszłości - kosiarka, tramwaj, autobus, traktor, koń, strzelnica, zgromadzenie ludzi...... choć czasami wygląda to dziwnie, jak stajesz z psem samochodem, wychodzisz i robisz z nim kilka kółek po pętli autobusowej pomiędzy ludźmi i jedziesz dalej

Ale finalnie uzyskasz pewność że jak w parku rzucisz mu patyk, to nie przyniesie ci np. rowerzysty

bo widział go pierwszy raz na oczy, był ciekawszy, i wyglądał na groźnego
Powodzenia.
