SZCZENIAK W DOMU - BLOG ZOFII MRZEWIŃSKIEJ
20 kwietnia 2005, godzina 11:09
No to pierwszy raz oberwalam od Raszki, i to solidnie, nos spuchniety, warga rozcieta, w bialy dzien wszystkie gwiazdy wirowaly przed oczami....
Wreszcie dzis po cieczce (20 dzien) byl solidny trening - Raszke roznosila energia. Dolaczyl zaprzyjazniony mlody golden, ktory wymaga pobudzania, bo jest taki spiacy rozpieszczony krolewicz i najpierw bardzo malo zwracal uwage na swoja pania. Pracowalysmy w dystansie - na smyczach jeszcze na wszelki wypadek, nie wiedzialam, czy Raszka nie pachnie jeszcze dla psa ciekawie, i przemiennie, przy cwiczeniach bez smyczy goldena albo Raszke zamykalysmy w samochodzie. Na Raszce pokazywalam, jak pobudzac, nakrecac do pracy, tyle ze nakrecanie Raszki skutkuje jej szybkoscia ponadzwiekowa i nadgorliwoscia do obledu. No i nakrecilam... bat na siebie, a jakze.
Golden juz zszedl z placu, ustawilam Raszce w trojkat przeszkody, posylam na rozne z roznych miejsc. A potem mi sie zachcialo, aby nie tylko raz skakala w jedna strone, warowala, wracala inna trasa, raz skakala tam i z powrotem, ale zeby tez raz skakala, a raz przechodzila pod poprzeczka. Nie patrzac, ze suka nie rozladowala jeszcze emocji, ze energia kipi jej uszami, zawarowalam panne przed przeszkoda i chcialam naprowadzic pod przeszkode.
Ale naladowana, nadgorliwa Raszka nie czeka na uslyszenie slowa, zastanowienie sie, po co tracic czas. Ona czeka na pierwszy dzwiek, na byle moj ruch i robi to, co w znanej sytuacji robila najczesciej. Uznala, ze chodzi o taki inny skok... i z warowania zrobila swiece w gore, przeskoczyla poprzeczke zamiast przejsc pod spodem, ale przy okazji, podrywajac sie do pionowego startu, trafila twarda glowa w moj nos i wargi i pozbawila mnie na dosc dlugo rownowagi.
Psychicznej tez - zanim pomyslalam, zdazylam zaklac z furia, wlasciwie wrzasnac z bolu. Raszka zdumiona moja reakcja - w swoim przekonaniu spisala sie swietnie - zaczela tanczyc z podekscytowanym szczekaniem - o co tu chodzi, co sie dzieje, pani moja?
Jakos pozbieralam siebie i okulary z ziemi, o dziwo - cale, uspokoilam nieco psa i juz znacznie ostrozniej, nie stojac jej na drodze gdyby jeszcze raz pomylkowo skoczyla, przerobilysmy przechodzenie pod poprzeczka. Dalo sie, mialam dosc eksperymentow nowych jednak. Jak najszybciej do wozu i do domu przylozyc zimny oklad, zeby jutro nie straszyc ludzi wygladem... Moze mi opuchlizna zejdzie i nie bedzie sinofioletowych plam na gebie. Ano, zawsze mowie, ze treningi trzeba najpierw starannie zaplanowac, a nie tak na wariata!
Dyskusja
- 2005-04-20 11:43:39
Zosieńko kochany ty pierwszy raz:-) Wiemy, że to boli i trzymamy kciuki by opuchlizny i siniaków nie było. A psia głowa twarda, oj twarda ...........- 2005-04-20 21:02:00
oj, aż zabolało jak to przeczytałam :) Zosiu - ofiaro przemocy ze strony Raszki - mam nadzieję, że szybko się zagoi :)- 2005-04-21 14:31:59
Zosiu, zachowalas sie bardzo dzielnie. Nie zawsze wszystko da się przewidziec. Podczas treningu dalam znak mojej pannie waruj przed przeszkodą, pochylając sie, a ona tak sie spieszyla na kladke, ze oberwalam w nos,az chrupnelo. Ale Twoje obrazenia byly wieksze, mi krew nie poleciala. Te panny takie narwane...- 2005-04-21 14:45:18
takie wypadki to na szczescie wliczamy w treningi z psem.Pewnie nie dowiemy sie, jakie bylo to pierwsze slowo po uderzeniu...? ;-)
- 2005-04-21 15:00:11
a dla Raszi brawa za reakcje na widok zdenerwowanej Pani.ja Azje oswajam z roznymi sytuacjami i niektore slowa tez zna ;-)